Nikt - a już na pewno nie Lia- nie spodziewał się tego sklepu na końcu świata. Droga do miasta zajęła Panamie około godziny, po drodze znalazła mały targ, ratusz. Patrzyła na wszystko z dozą niezadowolenia. Jej humor poprawił się dopiero gdy zauważyła - niewielką ale zawsze- mini Ikee.
Pam weszła przez obrotowe drzwi do środka. Po lewej stronie od wejścia były kasy. Strzałki namalowane na podłodze proponowały prawą stronę gdzie według legendy powinny się znaleźć ekspozycje pięknych, pachnących, lśniących i nowiutkich mebli. Ruszyła według oznaczeń. Jak najszybciej potrzebowała kupić wymarzone łóżko, stolik, jakiś regał i wszelkie wyposażenie. Uwielbiała gotować, uwielbiała gościć u siebie przyjaciół, dlatego musiała zadbać o dodatkową zastawę i pościel.
Zaraz za kolejnymi drzwiami zobaczyła piękne duże sofy. Pokoje dla pensjonariuszy nie były jednak na tyle duże by je zagracać.
Pam zwróciła uwagę jedynie na dwa fotele i mały stoliczek do kawy na końcu działu, a także stojące zaraz za nim łóżko w ciemno brązowej ramie, z wielkim materacem i pościelą w kolorze fuksji. Zapominając o etykiecie rzuciła się na łóżko i położyła głowę na miękkiej poduszce.