Zwą mnie: Angelo...
Sam jestem: Aniołem półkrwi, zrodzonej z buntowniczej miłości ziemianki i Anioła. Jestem zatem synem gliny wypalonym w ogniu niebiańskim.
Funkcja: cóż... stróż, snów, dni nocy, każdej i każdego z osobna.
Twoja nudna historyjka: Jestem Angelo, niebiański posłaniec… Tak jestem Aniołem. Tak mam skrzydła. Tak świecę. Jej czy to aż tak dziwne… Dawno temu uciekłem z nieba… a raczej z 7 nieba, i postanowiłem zostać stróżem. Denerwowało mnie już bycie dworzaninem Jasności. Traktowano mnie jak żywy eksponat muzealny, przypomnienie tego co grzeszne… ach nie o tym maiłem mówić. Tak więc każda rodzina na świecie ma swojego stróża przypisanego z góry, z niebiańskiego urzędu z 6 nieba. Tak samo rodzina mojej ukochanej. Więc sobie zamieszkałem z ruderze na krańcu świata miedzy wrednymi wiewiórkami. Nie miałem innego wyjścia pokochałem zabronioną mi kobietę. Ale nie ma co się nad tym roztrząsać. Potem pojawiły się dwie piękne niewiasty. Ach przerażające to było kiedy wpadły tu, jedna z czymś co chyba było bombą. Jednak dogadałem się z
nimi, gdyż okazały się wielce wyrozumiałe. Jednak Pani dyrektor zabroniła mi się pokazywać. Niedawno ubłagałem ja o odrobinę wolności, gdyż życie w ścianach Hotelu nie jest łatwe. Wiecie, cały czas widzisz piękne młode ciała pod pryszni… ekhem. Taaa zakazany owoc. Wracając do mnie. Nie mam „Swojego miejsca” w Hotelu. Jestem wszędzie i nigdzie zarazem. Umiem przenikać ściany, ale nie jestem duchem. Mam czułe ciało i władam nieodpartym urokiem osobistym, który nie działa tylko na Lisę. Mogę sprawić aby każda i każdy był mój w dowolnej chwili. Umiem uzdrawiać, ale nie zawsze i nie każde przypadki. Wskrzeszam, głównie zwierzęta. Mam moc zmiany płci i charakteru, potrafię stwarzać ogonki, skrzydełka, uszy, raciczki i futerka. Korzystam z tego daru niezwykle rzadko, a jego moc trwa nie dłużej niż 24 godziny. Do innych uroków trzeba specjalnych mikstur. Oczywiście mam skrzydła. Są wielkie, a pojedyncze piórka mają miedziane zakończenia. Moje oczy są barwy płynnej ciemnej czekolady, a włosy lśnią złotem. Zawsze noszę skórzaną kurtkę, zależnie od nastroju białą lub czarną, ach i zawsze na gole ciało, wiec świece przed Damami idealnym torsem. Ważna rzecz, skrzydła są nieziszczalne, i wydzielają Niebiański Płyn, coś jak Ambrozja, choć prawdziwa Ambrozja to jad który wypływa z moich kłów. Iskrzący pył to efekt uboczny ekstazy i radości. Co do mojego pochodzenia… w niebie byłem bękartem, ponieważ jestem półkrewkiem, jestem synem Azazela. Tego który poświęcił swe życie w Raju dla miłości. Tak samo jest ze mną. Dzięki temu, że moja matka była nic nieznaczącą ziemianką, mam to czego nie posiadają inne Anioły, czyli fallusa oraz uczucia takie jak Wasze. Kocham naleśniki… dziwnie nie sądzicie? Ale ubóstwiam je nad wyraz. Więc ogólnie zrobię bardzo dużo dla naleśników z cynamonem lub jagodami. Cóż jeszcze, tak Lisa nie kłamie lubię romanse, ale i tak kocham jedną jedyną kobietę. Po za tym jestem miły i uczynny…Tak… właśnie Anielski półkrewek, syn tego który oddalił się od jasności i swojego stworzenia. Mam nadzieję że mnie polubicie… Państewka. *szatański śmiech* Istotnie umiem był wredny i nieprzyjemny… *uśmiech małego szczeniaczka* Ale zdarza mi się to niezwykle rzadko. Oi! Mam też smoka, kochanego czarnego kompana którego wychowałem. A moją bronią jest łuk i strzała… bynajmniej nie Amora.
Jakaś twoja rodzinka: Ojciec Azazel... Matka... chyba z gorącej ameryki środkowej... jej ależ jestem samotny...
Po co tu jesteś: chronić magią Hotel i jego mieszkańców oraz rozkochiwać w sobie wszystkich wokoło.
Trzy słowa do JURY: *trzepocze skrzydłami wydzielając świetlisty pył* Per Aspera Ad Astra i dziękuję za zgodę na bycie sobą.
4, ziemska matka na coś się przydała!